czwartek, 5 listopada 2009

*** (i nagle wyrośliśmy...)

i nagle wyrośliśmy z ziemi pełni brudu i chwały 
próbowaliśmy zrozumieć kołysanki nucone gdzieś w oddali 
łapaliśmy ćmy smutne motyle i ślepe latające oczy 
i nic nie było w stanie nam przerwać tych zabaw 

potem pod pokrywą naszych dłoni urodziły się robaki 
pielęgnowaliśmy je poiliśmy winem i dotykaliśmy nicością 
dopóki nie wdrapały się na nasze twarze i nie zaczęły gryźć 
wszystko było w porządku raj raj raj szeptaliśmy gwałtownie 

ale ile godzin można udawać że to my że pniemy się wznosimy 
że jesteśmy ponad niewidzialność w końcu wszystko było jasne 
spadliśmy gwałtownie w przepaść i tylko korzenie nas ratowały 
smutkiem oddychaliśmy i patrzyliśmy w górę z nadzieją 

jakby miał stamtąd stąpić bóg 
i wyrwać nasze korzenie wreszcie 
wreszcie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz