wtorek, 24 listopada 2009

autoportret z nożem

i znów jak każdej nocy straszna scena rozpoczyna się w kuchni 
tracę oddech herbata tak gorąca myśli takie zimne co zrobić 
żeby powietrze nie smakowało już popiołem 

po godzinie może dwóch rozpoczyna się spacer po chaosiepodłoga łóżko kuchnia podłoga łóżko kuchnia czasem jeszcze  parapet czasem łazienka najczęściej jednak nóż

i gdyby nie szczelność drzwi gdyby nie szczelność świadomości 
to może wtedy wreszcie stałabym się bezludną wyspą 
i może nie spacery podłoga łóżko kuchnia może nie nóż


czwartek, 5 listopada 2009

*** (i nagle wyrośliśmy...)

i nagle wyrośliśmy z ziemi pełni brudu i chwały 
próbowaliśmy zrozumieć kołysanki nucone gdzieś w oddali 
łapaliśmy ćmy smutne motyle i ślepe latające oczy 
i nic nie było w stanie nam przerwać tych zabaw 

potem pod pokrywą naszych dłoni urodziły się robaki 
pielęgnowaliśmy je poiliśmy winem i dotykaliśmy nicością 
dopóki nie wdrapały się na nasze twarze i nie zaczęły gryźć 
wszystko było w porządku raj raj raj szeptaliśmy gwałtownie 

ale ile godzin można udawać że to my że pniemy się wznosimy 
że jesteśmy ponad niewidzialność w końcu wszystko było jasne 
spadliśmy gwałtownie w przepaść i tylko korzenie nas ratowały 
smutkiem oddychaliśmy i patrzyliśmy w górę z nadzieją 

jakby miał stamtąd stąpić bóg 
i wyrwać nasze korzenie wreszcie 
wreszcie