a może gdyby nie to mogłabym być iskrą
teraz jest szkic przyszłości na prześcieradle
i trochę zimna na skórze rozprzestrzenia się
zaraza wściekłych psów i co z tego
moja wścieklizna zarumienia obrazy
taka mona lisa też pali i nie może mnie znieść
jak watę cukrową nawlekam na drżenia palców
słodkości urojonych morderstw
i tylko trzy razy pod rząd kurwa
a potem już nic
piątek, 18 września 2009
wtorek, 8 września 2009
trochę bezzbrojna
gdyby tylko ta gęstość spłynęła
obezwładniła ciemność mogłabym udawać
nic się nie stało
że wciąż jestem a nie tylko bywam
pijana uzbrajam się w cierpliwość
moja skóra naiwnie bezzbrojna
już nie wierzy może jeszcze trochę nadziei
poranki stęchłe zimne tato wróć
miej mnie w swej opiece
bo cieni na ścianie wciąż tyle samo
ja i wódka
niedziela, 6 września 2009
i nie potrzebuję niczego
potargałam bezszelestnie kłosy gniewu i widziałam jak uginają się i syczą a na niebie rozbłysła tęcza
- pokaż mi swoje owoce
powiem ci kim jesteś
nieurodzajne lato nie odpowiadało już nawet echem i tylko bezgłośność i nawet nie cisza już
a grzech
- gnomy wyrosły na podniebieniu
skrzypią i wrzeszczą że raj
urojona śmierć nie smakowała tak dobrze jak chłód o świcie i nie uśmiechała się tak ładnie
a pokrojone oczy nie pasowały do wódki gorzkość zbyt ciemna na te noce
- drogi na pohybel
nie usłali różami
- pustelniku gdzieś
w twoich żyłach uśpiłam węże
nie rodzę już dzieci ojcze
milczę
i przeczołgałam się przez tunel samotności
i nie potrzebuję niczego
z hukiem bez dna był ten huk i przedarł powieki nie zapominając że powiek się nie zamyka bezsenność czuwa na palcach
- pokaż mi swoje owoce
powiem ci kim jesteś
nieurodzajne lato nie odpowiadało już nawet echem i tylko bezgłośność i nawet nie cisza już
a grzech
- gnomy wyrosły na podniebieniu
skrzypią i wrzeszczą że raj
urojona śmierć nie smakowała tak dobrze jak chłód o świcie i nie uśmiechała się tak ładnie
a pokrojone oczy nie pasowały do wódki gorzkość zbyt ciemna na te noce
- drogi na pohybel
nie usłali różami
- pustelniku gdzieś
w twoich żyłach uśpiłam węże
nie rodzę już dzieci ojcze
milczę
i przeczołgałam się przez tunel samotności
i nie potrzebuję niczego
Subskrybuj:
Posty (Atom)